sobota, 17 maja 2014

22. Jak zwykle wysuwasz pochopne wnioski



Niechętnie zapłaciłem za garnitur i krawat po czym wróciłem do Zuzy która stała przy wystawie i rozmawiała przez telefon. Gestem dłoni nakazała żebym się nie odzywał i mówiła coś bardzo szybko w swoim ojczystym języku a ja dzięki naszej kilku letniej znajomości i nauce pewnej osoby, której podobnie jak Voldemorta imienia nie zamierzałem wymieniać, zrozumiałem pojedyncze słowa takie jak: tak, kocham cię i do zobaczenia gdy skończyła schowała swojego Iphone’a do kieszeni po czym zwróciła się do mnie
- chcesz coś jeszcze załatwić czy wolisz wracać do domu? Bo właśnie dostałam telefon, że moi rodzice przylatują dzisiaj i muszę w tej chwili jechać na lotnisko- powiedziała
- myślę że jeszcze wyskoczę do centrum handlowego bo muszę kupić prezent na imieniny Franziski ale oczywiście zawiozę cię najpierw do domu- powiedziałem pamiętając, że narzeczona mojego brata została tu przez niego przywieziona
- dzięki- uśmiechnęła się dziewczyna, chwilę później siedzieliśmy w moim wozie…
- to moja ulubiona piosenka!- wykrzyknęła nagle słysząc dźwięki call me maybe i zaczęła kiwać się na siedzeniu pasażera
- Hey, I just met you, and this is crazy,
But here's my number, so call me, maybe?- zaczęła śpiewać na całe gardło
- no dalej Tom nie dołączysz się?- zapytała- It's hard to look right, at you baby,
But here's my number, so call me, maybe?
- eee może innym razem- stwierdziłem próbując skupić się na drodze ale nie mogłem powstrzymać się od śmiechu widząc co wyczynia panna Wójcik
- czy możesz zdradzić mi tą wielce skrywaną tajemnicę, gdzie wysyłacie nas na miesiąc miodowy- zapytała Zuza gdy piosenka się skończyła a my utknęliśmy w korku i powiało nudą
- nawet mowy nie ma- powiedziałem z przebiegłym uśmiechem, poza tym G’s chyba by mnie za to zamordowali, ale nic się nie martw wszystko jest już zaplanowane i na pewno z Billem nie zapomnicie tego wyjazdu- dodałem zadowolony z siebie
- tego się właśnie obawiam- powiedziała Zuza a ja wywróciłem oczami, dlaczego ta dziewczyna zawsze uważa, że jak za coś zabiorę się ja, Georg albo Gustaw to zawsze ma się to skończyć katastrofą?
- na razie!- pomachałem do Zuzy, którą wysadziłem na podjeździe po czym wrzuciłem wsteczny i wjechałem na drogę prowadzącą do centrum przy okazji potrącając lewym zderzakiem kubeł na śmieci sąsiadów
Dwadzieścia minut później przechadzałem się po sklepach Alee Center– największym centrum handlowym w Magdeburgu próbując znaleźć jakiś prezent dla Franziski w końcu zrezygnowany wszedłem do Apartu i podszedłem do lady, przy której stała ładna brunetka
- dzień dobry- przywitałem się z szelmowskim uśmiechem dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się
- witam, w czym mogę panu pomóc?- zapytała
- szukam prezentu dla dziewczyny na rocznicę- powiedziałem a ona wskazała na bransoletki znajdujące się za szybą
- proponuję bransoletki Pandory- wyciągnęła kilka i położyła na szklanym blacie
- ile kosztuje ta ?- wskazałem na złoty łańcuszek na który nawleczone było dziesięć różnych koralików
- sam łańcuszek 150 euro koraliki kosztują od 40 do 120 euro- powiedziała a ja przemknąłem ślinę niby 500 euro przy moich zarobkach to nic ale biorąc pod uwagę dzisiejsze wydatki to nie byłem pewien czy nie nadszarpuję budżetu z drugiej strony taki prezent na pewno spodobał by się mojej ukochanej
- dobrze w takim razie poproszę łańcuszek i pięć koralików- powiedziałem wskazując na te, które najbardziej mi się podobały
- czy zapakować na prezent?- zapytała dziewczyna
- tak poproszę- po chwili otrzymałem beżowe zamszowe pudełeczko zapakowane w czerwoną firmową torebeczkę
- razem 510 euro- powiedziała z uśmiechem a ja zrezygnowany wyciągnąłem skórzany portfel i podałem jej kartę kredytową
- wiem, że to nie taktowne ale czy pan czasem nie grał w zespole Tokio Hotel?- zapytała ekspedientka przypatrując się wygrawerowanym literką na karcie
- owszem- powiedziałem z uśmiechem
- och byłam swego czasu wielką fanką- powiedziała oddając mi kartę płatniczą
- miło mi to słyszeć- mrugnąłem do niej
- czy mogła bym prosić o autograf… to znaczy ja wiem że…- zaczęła się plątać ale była przy tym taka słodka… „Tom opanuj się masz Franziskę” pomyślałem po czym przerwałem jej
- jasne nie ma sprawy- i podpisałem podaną karteczkę
- dla kogo zadedykować?- zapytałem patrząc w jej czekoladowe oczy, które podobne były do oczu … Majki boże co się ze mną dzisiaj dzieje
- dla Anastazji- powiedziała
- proszę bardzo- wręczyłem jej karteczkę-bardzo ładne imię dodałem po czym pożegnałem się i ruszyłem w stronę wyjścia
-To teraz do domu- powiedziałem sam do siebie odpalając silnik- chociaż w sumie to skoro Zuza ma odebrać rodziców to na pewno zawlecze tam Billa co oznacza wolną chatę, pełną lodówkę i święty spokój- dodałem i zadowolony z siebie ruszyłem w kierunku domu brata. Na podjeździe nie stał ani jeden samochód co potwierdziło moje przypuszczenia iż wszyscy dokądś pojechali. Zostawiłem swoje auto tuż przy wejściu i wysiadłem nawet nie zamykając drzwi na zamek. Wyciągnąłem zapasowy klucz spod doniczki na kwiatki i otworzyłem drzwi. W środku panował lekki półmrok więc pierwsze co zrobiłem, ustawiłem na panelu zarządzania domem, znajdującym się przy wejściu, żeby żaluzje w jadalni zostały odsłonięte, żeby wpuścić trochę światła po czym podszedłem do lodówki i wyciągnąłem butelkę piwa i do tego precla bawarskiego, który leżał w chlebaku i rozsiadłem się na kanapie przed telewizorem
- Klose podaje do Ballacka i goooooooooool!!!!!! Proszę państwa co za akcja- na ekranie pojawiła się powtórka zwycięskiego strzału, który spowodował, że Niemcy mieli przewagę 2 punktów nad Hiszpanami. Nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi wejściowych, ale nawet nie spojrzałem w tamtą stronę zdając sobie sprawę, że zapewne Bill i Zuza już wrócili z lotniska, zamiast tego dalej z zapałem śledziłem akcję na telewizorze co jakiś czas pijąc piwo z mojego ulubionego kufle, który Bill kiedyś kupił Oktoberfestcie
- Georg tyle razy ci mówiłam, że Bill kazał nam dopilnować fachowców od wsadzania drzew a ty jak zwykle TV oglądasz- usłyszałem bardzo znajomy i zbulwersowany głos, na dźwięk którego gwałtownie odwróciłem się w stronę wejścia
- Georg ja ci nogi z czterech liter powyrywam jeżeli nie…O FUCK!-wykrzyknęła Majka gdy stanęła w drzwiach wejściowych i zaczęła wlepiać we mnie oczy, wyglądała ślicznie w błękitnej letniej sukience i prawie nic się nie zmieniła od tamtego pamiętnego dnia
- CO TY TU DO CHOLERY ROBISZ?!- zapytała podniesionym tonem wciąż nie odrywając wzroku od mojej osoby
- yyy witaj?- bardziej zapytałem niż powiedziałem nie wiedząc a gruncie rzeczy jak się zachować w tej sytuacji- dla twojej informacji to oglądam mecz- powiedziałem może trochę bezczelnie wskazując na telewizor
- to nie jest twój dom- zauważyła zimno dziewczyna po czym wskazała na drzwi- o ile się nie mylę to mieszkasz w cale nie aż tak daleko więc może łaskawie pofatygujesz swój gwiazdorski tyłek i wyjdziesz?
- pozwolę sobie zauważyć, że to jest dom MOJEGO brata i tylko on mnie może stąd wywalić a jak na razie nie miał nic przeciwko mojemu przebywaniu na terenie jego posesji- powiedziałem na co Majka fuknęła
- no jasne jak zwykle wykorzystujesz brata opróżniając mu lodówkę, ani trochę się nie zmieniłeś- pokręciła głową z politowaniem
- a ty jak zwykle wysuwasz pochopne wnioski- powiedziałem z przekąsem na co Maja przygryzła dolną wargę i zacisnęła ręce w pięści
- o ile pamiętam to gdy ostatnim razem się widzieliśmy dziewczyna którą zaciągnąłeś do łóżka nie była moim pochopnym wnioskiem- powiedziała wyraźnie wściekła
- och proszę cię bo ty niby lepsza, pozwoliłaś żeby twoja przyjaciółka zdradzała Billa z tym Marcusem
- po pierwsze on ma na imię Martin a po drugie to dobrze wiesz, że to nie było tak- powiedziała. Kątem oka zauważyłem że ktoś wszedł do pokoju jednak na widok sceny, która właśnie rozgrywała się w pokoju, zaczął wycofywać się z pomieszczenia
- cholera!- wykrzyknął oczywiście nie kto inny niż Georg po tym jak zwalił na ziemię jedną z waz z kwiatami, która rozbiła się w drobny mak- obydwoje z Majką spojrzeliśmy w jego stronę
- yyy nie przeszkadzajcie sobie bo ja…eee ja tylko chciałem no tego… no sprawdzić… yyy jakość szkła tak właśnie no bo wiecie jeżeli na weselu ktoś pod wpływem alkoholu wejdzie w taką wazę to może się to źle skończyć- próbował się wywinąć i jak najszybciej zwiać
- yhmmm jasne stary- powiedziałem pukając się w czoło- ale nie krępuj się, może chcesz posłuchać o mojej rzekomej dwulicowości i….- teraz ja też byłem wkurzony na Majkę, jak ona śmiała tak mnie osądzać przecież to nie była moja wina no dobra może trochę ale ona jak zwykle musiała wszystko wyolbrzymiać
- a może wolisz posłuchać o blond lali tego tu oto pacana która jeszcze trochę i będzie mogła grać człowieka w żelaznej masce bo ten botoks jej widać nie służy- powiedziała Maja krzyżując ręce na piersiach
- spotkałaś Franziskę?- zapytałem zdziwiony
- no jasne, była bardzo miła … nie powiem jesteście siebie warci- powiedziała z sarkazmem w głosie- szkoda, że do jej zakutej głowy nie dociera fakt iż NIE MAM zamiaru jej cię odbijać, wolałabym chyba zdechnąć- powiedziała co szczerze mówiąc zabolało
- nawet jeśli to myślisz, że bym cię chciał? Takich jak ty są miliony- powiedziałem zaciskając dłonie tak, że kłykcie mi zbielały
- dziękuję za szczerość- powiedziała chłodno Maja a w jej oczach błysnęły łzy- wiesz co? Cieszę się, że postawiłeś sprawę jasno
- też się cieszę, najwyższy czas żebyś zaczęła pilnować własnych interesów- powiedziałem- po co tu w ogóle siedzisz?
- przypominam że przyjechałam tu na ślub swojej przyjaciółki- powiedziała- więc mam takie samo prawo przebywania tu jak ty- powiedziała
- yyy słuchajcie bo- zaczął Georg
- nie teraz stary
- ale bo wy musicie…
- Georg słyszałeś Kaulitza, nie teraz- powiedziała Maja
- o więc teraz po nazwisku Zawadzka?- powiedziałem przekąsem
- a żebyś wiedział, masz z tym jakiś problem?
- nie skądże- powiedziałem
- YYY Maja, Tom wy nie rozumiecie że to jest nagła sytuacja bo…
- nie teraz Georg!- Wykrzyknęła szatynka odwracając się w stronę przyjaciela
- czego do cholery chcesz ode mnie?!- zwróciłem się znowu do Maji
- żebyś wreszcie zaczął zachowywać się dojrzale i brał odpowiedzialność za swoje czyny!- wykrzyknęła
- kto tu zachowuje się nie dojrzale- wskazałem na nią
- oh wypraszam sobie- powiedziała zbliżając się do mnie z wciąż zaciśniętymi pięściami
- ludzie przestańcie! Wykrzyknął nagle Georg-ciężarówkaprzywaliławsamochód!- wykrzyknął na jednym wdechu
- co?- zapytaliśmy z Mają jednocześnie nie bardzo wiedząc o co chodziło
- ciężarówka która przywiozła drzewo nie chcący skasowała auto da podjeździe - powtórzył tym razem wolniej
- SHIT! – wykrzyknąłem biegnąc w stronę wyjścia- tylko nie moje Audi!!!
- dobrze ci tak!- zawołała za mną Majka- i przekaż swojej laleczce Barbie, że jeżeli jeszcze raz o coś będzie miała do mnie pretensje i zbliży się na chociażby cztery metry to żaden chirurg plastyczny jej nie pomoże- dodała znikając na schodach.