Patrzyłam jak Tom posłusznie minął parę stojącą przed ołtarzem i
zacisnęłam usta żeby powstrzymać się przed powiedzeniem czegoś głupiego. Cały
czas mierzyłam brata pana młodego od stup do czubka głowy i mogłam się założyć
o wszystkie pieniądze świata, że ten pajac był w istocie dwu licowym
pantoflarzem, który w istocie bał się drobnej blondynki jaką była moja
przyjaciółka. Zuza zmusiła tego gbura do założenia garnituru co chyba nigdy
wcześniej w historii nie miało miejsca. Gdy szanowny pan Kaulitz stanął koło
mnie i prawdopodobnie przez przypadek jego dłoń musnęła moją, poczułam jak
napinają się moje wszystkie mięśnie i odsunęłam się na pewną odległość by nie
mieć z nim żadnego kontaktu. Moich uszu dobiegły słowa przysięgi, które
ponownie płynęły z ust Zuzki. Nie mogąc się powstrzymać po raz kolejny
zerknęłam w stronę Toma i zlustrowałam jego strój a mój wzrok przykuł detal,
który nie powinien być ważny ale każda logicznie myśląca osoba, która chociaż
trochę zna pana luźne gacie, doskonale powinna skojarzyć fakty. Pod brodą
Kaulitza znajdował się lawendowy krawat, którego sam na pewno nie wybierał.
Odruchowo spojrzałam na swoją sukienkę, która miała trochę inny odcień niż
kreacje reszty druhen po czym zerknęłam na kawałek materiału zawiązany pod
szyją Toma
- O kur**!!!- wyrwało mi się na cały kościół i wszystkie pary oczu
łącznie z państwa młodych, gości, księdza i świadków (łącznie z winowajcą
całego zdarzenia) zwróciły się w moją stronę. To, że byłam wściekła to
delikatne określenie tego jak w danym momencie się czułam. Cała krew odpłynęła
mi z twarzy i poczułam, że się gotuję. Zacisnęłam ręce w pięści tak, że aż
pobielały mi kłykcie po czym zgromiłam przyjaciółkę, a raczej zdradziecką żmiję
spojrzeniem jednak ona najwyraźniej nic sobie nie robiła z wizji rychłej
śmierci z rąk Ninja Maja bo jakby nigdy nic świergotała coś do swojego
ukochanego.
***
Po zakończeniu ceremonii wszyscy goście wyszli przed kościół by rzucać
ryż na państwa młodych a ja w tym czasie musiałam pomóc Zuzce z sukienką, którą
miałam ochotę nadepnąć tak, by z długiej halki została mini spódniczka
- jak mogłaś mi to zrobić?!- syknęłam gdy tylko nadarzyła się okazja
- oj tam, oj tam czy ty aby nie przesadzasz?- zapytała blondynka jakby
nigdy nic- nad interpretujesz fakty. Jesteś honorową druhną a on honorowym
świadkiem stąd te kolory- wzruszyła ramionami
- dobra, dobra z tym kitem to do Kaulitzów możesz startować-
powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Znamy się od pieluch i nigdy nie uwierzę,
że nie miałaś w tym jakiegoś celu- wskazałam na swoją sukienkę
- wierz w co chcesz- Zuza posłała mi w powietrzu buziaka a ja
skrzyżowałam ręce na piersiach i tupnęłam jak małe dziecko- nie lubię cię- to
chyba była najbardziej dziecinna rzecz jaką zrobiłam od hmmm sumie miałam powiedzieć nie pamiętnych czasów
albo coś w ten deseń ale prawda była taka, że przebywając w towarzystwie tylu
wariatów cały czas robiłam coś, co było nie stosowne do mojego wieku
- no już nie fochaj się, zobaczysz wszystko będzie ok- przyjaciółka
trąciła mnie ramieniem
- ej laski długo mamy czekać? Głodny jestem ! -dobiegł nas głos Gustava
- no choć bo nas oskarża o torturowanie gości- powiedziała Zuza
***
Z momentem przekroczenia progu kościoła rozległy się okrzyki i posypał
się ryż. Chciałam odejść na bok by nie przeszkadzać ale Zuza zatrzymała mnie
mocnym uściskiem za nadgarstek ( swoją drogą Zuza chyba trochę za dużo używa
przemocy słownej i fizycznej w ostatnich dniach) tak więc stałam koło państwa
młodych jak ostatnia pokraka a moje długie brązowe loki pokrywały się białym ryżem
który przypominał płatki śniegu albo o zgrozo łupież… kątem oka zauważyłam, że
skończony palant w różowej szmatce stał zaledwie kilka kroków dalej a koło
niego stała sztuczna jak poliestrowa spódniczka i wytapetowana jak mój pokój w
Edynburgu lala, którą miałam nieprzyjemność spotkać kilka dni wcześniej.
Oczywiście jak można było się spodziewać, dziewczyna cały czas wlepiała we mnie
swoje gały i prawdopodobnie zastanawiała się co takie bożyszcze jak Tom Kaulitz
widział w takim motłochu jak ja…. No cóż można śmiało powiedzieć, że mimo
szczerej niechęci, którą darzyłam aktualnie tego idiotę, myślałam podobnie
(zastępując słowo bożyszcze -playboyem)
w drugą stronę. Gdy wreszcie znaleźliśmy się wszyscy w pobliżu samochodów
Zuza zarządała, żebym wracała z nimi, a gdy zaprotestowałam bo w końcu to był
ich wielki dzień, roztoczyła wizję mojego powrotu autem wroga numer 1. Na co
moją reakcją było natychmiastowe wskoczenie do limuzyny ( ale chcąc dać młodej
parze trochę swobody, postanowiłam dotrzymać towarzystwa Tobbiemu-
ochroniarzowi chłopaków, który aktualnie robił za szofera). Droga do zamku, w
którym miało odbyć się wesele była dosyć zabawna ponieważ mimo przyciemnianej
szyby dzielącej szoferkę od reszty samochodu, było dokładnie widać i słychać co
Bill i Zuza robili z tyłu, a ponieważ
Tobias był osobą o niesamowitym poczuciu humoru więc szeptem komentował to co
według niego zaraz młoda para miała zrobić nawet zaczęliśmy się zakładać o
liczbę pocałunków i takie tam inne rzeczy, których podczas czterdziestominutowej
jazdy trochę się uzbierało. Gdy dotarliśmy na miejsce ojciec panny młodej i
ojczym pana młodego, którzy o dziwo mimo szczerej niechęci, jaką wujek Andrzej
darzył Billa, znaleźli wspólny język i aktualnie kierowali wszystkich do jednej
z sal gdzie miał się odbyć obiad i toast przy okazji komentując wyniki jakiegoś
meczu.
-Maja!- usłyszałam głos Mary gdy tylko weszłam do wcześniej wspomnianej
sali
- o co chodzi? – zapytałam dziewczyny, która wyglądała na lekko
poddenerwowaną
- nie mamy zespołu- szepnęła gniotąc materiał sukienki
- jak to nie mamy zespołu? To co my puścimy na pierwszy taniec i w
ogóle do czego będą bawić się goście?- to właśnie ja i Mary zajmowałyśmy się
oprawą muzyczną i wystrojem wnętrz podczas gdy Monica wraz z Georgem i Gustavem
pilnowali Cateringu i innych aspektów organizacyjnych
- no nie wiem możemy puścić coś z płyty- powiedziała dziewczyna a ja
spojrzałam na nią sceptycznie- serio? Nie mamy płyt ani odpowiedniego
nagłośnienia- powiedziałam na co Mary zrzedła mina
- no to trzeba się pofatygować do domu po jakąś muzykę albo tradycyjny
taniec będą musieli wykonać słuchając muzyki z ipoda
- to by było nawet romantyczne- powiedziałam przykładając palec do
brody i udając zadumę
- co by było romantyczne?- zapytał znajomy głos i ostatni, który w
aktualnym momencie miałam ochotę słyszeć
- patrzenie jak topisz się w tym jeziorze, które znajduje się w
ogrodzie- powiedziałam przez zaciśnięte zęby nawet nie zaszczycając GO
spojrzeniem
- Maja- Mary warknęła ostrzegawczo- zachowaj kąśliwe uwagi na później
bo właśnie przyszedł mi do głowy genialny pomysł- powiedziała a my spojrzeliśmy
na nią ze zdziwieniem
- Tom błagam, powiedz, że masz gitarę- powiedziała wlepiając oczy w
tego pajaca
- no mam w bagażniku, miałem zostawić ją w domu ale nie zdążyłem
- ok elektryk czy klasyk?- zapytała
- w sumie to obydwa Gibson SG z próby i akustyk z wywiadu radiowego-
powiedział
- kocham ciebie i twoje nie zorganizowanie- powiedziała dziewczyna i
rzuciła się mocno zdziwionemu Kaulitzowi na szyję
- co. ty .planujesz?- zapytał powoli, wyswobadzając się z uścisku
- Znasz Keitha Urbana? –
zapytała z nadzieją w głosie
- tego od laski z Kill Bill? no raczej! W dodatku chajtnął się z laską,
która grała w filmie, którego tytuł bardzo często pojawia mi się w głowie,
zwłaszcza ostatnio… - wyszczerzył się jak ostatni kretyn a Mary zgromiła go
spojrzeniem
- nie skomentuję twojej ostatniej uwagi, ale zagrasz Only
You Can Love Me This Way podczas tańca Billa i Zuzy- powiedziała głosem
nie znoszącym sprzeciwu
- ale…
- żadnych ale Kaulitz…
-Prosimy wszystkich do stołu- odezwał się głos mamy Zuzy, która starała
się w miarę składnie ogarnąć wszystkich gości i rozpocząć część wznoszenia
toastów, zwłaszcza, że pewien blondyn którego imię rozpoczyna się na G co
chwila jakby nigdy nic sam częstował się ciastem znajdującym się na stole.
Jestem pierwsza? Wehe! :D W ogóle czemu to takie krótkie i czemu Maja jest taka negatywna? Przecież nie uwierzę, że już nic nie czuje do Toma :d w zasadzie mógłby się zakręcić obok niej w ramach jakiegoś tańca, czy coś :D Takie moje skromne zdanie :D
OdpowiedzUsuńI byłoby miło, gdybyście dały radę pisać częściej :*
Pozdrawiam!