wtorek, 9 grudnia 2014

31. Zespół potrzebny od zaraz

Patrzyłam jak Tom posłusznie minął parę stojącą przed ołtarzem i zacisnęłam usta żeby powstrzymać się przed powiedzeniem czegoś głupiego. Cały czas mierzyłam brata pana młodego od stup do czubka głowy i mogłam się założyć o wszystkie pieniądze świata, że ten pajac był w istocie dwu licowym pantoflarzem, który w istocie bał się drobnej blondynki jaką była moja przyjaciółka. Zuza zmusiła tego gbura do założenia garnituru co chyba nigdy wcześniej w historii nie miało miejsca. Gdy szanowny pan Kaulitz stanął koło mnie i prawdopodobnie przez przypadek jego dłoń musnęła moją, poczułam jak napinają się moje wszystkie mięśnie i odsunęłam się na pewną odległość by nie mieć z nim żadnego kontaktu. Moich uszu dobiegły słowa przysięgi, które ponownie płynęły z ust Zuzki. Nie mogąc się powstrzymać po raz kolejny zerknęłam w stronę Toma i zlustrowałam jego strój a mój wzrok przykuł detal, który nie powinien być ważny ale każda logicznie myśląca osoba, która chociaż trochę zna pana luźne gacie, doskonale powinna skojarzyć fakty. Pod brodą Kaulitza znajdował się lawendowy krawat, którego sam na pewno nie wybierał. Odruchowo spojrzałam na swoją sukienkę, która miała trochę inny odcień niż kreacje reszty druhen po czym zerknęłam na kawałek materiału zawiązany pod szyją Toma
- O kur**!!!- wyrwało mi się na cały kościół i wszystkie pary oczu łącznie z państwa młodych, gości, księdza i świadków (łącznie z winowajcą całego zdarzenia) zwróciły się w moją stronę. To, że byłam wściekła to delikatne określenie tego jak w danym momencie się czułam. Cała krew odpłynęła mi z twarzy i poczułam, że się gotuję. Zacisnęłam ręce w pięści tak, że aż pobielały mi kłykcie po czym zgromiłam przyjaciółkę, a raczej zdradziecką żmiję spojrzeniem jednak ona najwyraźniej nic sobie nie robiła z wizji rychłej śmierci z rąk Ninja Maja bo jakby nigdy nic świergotała coś do swojego ukochanego.
***
Po zakończeniu ceremonii wszyscy goście wyszli przed kościół by rzucać ryż na państwa młodych a ja w tym czasie musiałam pomóc Zuzce z sukienką, którą miałam ochotę nadepnąć tak, by z długiej halki została mini spódniczka
- jak mogłaś mi to zrobić?!- syknęłam gdy tylko nadarzyła się okazja
- oj tam, oj tam czy ty aby nie przesadzasz?- zapytała blondynka jakby nigdy nic- nad interpretujesz fakty. Jesteś honorową druhną a on honorowym świadkiem stąd te kolory- wzruszyła ramionami
- dobra, dobra z tym kitem to do Kaulitzów możesz startować- powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Znamy się od pieluch i nigdy nie uwierzę, że nie miałaś w tym jakiegoś celu- wskazałam na swoją sukienkę
- wierz w co chcesz- Zuza posłała mi w powietrzu buziaka a ja skrzyżowałam ręce na piersiach i tupnęłam jak małe dziecko- nie lubię cię- to chyba była najbardziej dziecinna rzecz jaką zrobiłam od hmmm  sumie miałam powiedzieć nie pamiętnych czasów albo coś w ten deseń ale prawda była taka, że przebywając w towarzystwie tylu wariatów cały czas robiłam coś, co było nie stosowne do mojego wieku
- no już nie fochaj się, zobaczysz wszystko będzie ok- przyjaciółka trąciła mnie ramieniem
- ej laski długo mamy czekać? Głodny jestem ! -dobiegł nas głos Gustava
- no choć bo nas oskarża o torturowanie gości- powiedziała Zuza
***
Z momentem przekroczenia progu kościoła rozległy się okrzyki i posypał się ryż. Chciałam odejść na bok by nie przeszkadzać ale Zuza zatrzymała mnie mocnym uściskiem za nadgarstek ( swoją drogą Zuza chyba trochę za dużo używa przemocy słownej i fizycznej w ostatnich dniach) tak więc stałam koło państwa młodych jak ostatnia pokraka a moje długie brązowe loki pokrywały się białym ryżem który przypominał płatki śniegu albo o zgrozo łupież… kątem oka zauważyłam, że skończony palant w różowej szmatce stał zaledwie kilka kroków dalej a koło niego stała sztuczna jak poliestrowa spódniczka i wytapetowana jak mój pokój w Edynburgu lala, którą miałam nieprzyjemność spotkać kilka dni wcześniej. Oczywiście jak można było się spodziewać, dziewczyna cały czas wlepiała we mnie swoje gały i prawdopodobnie zastanawiała się co takie bożyszcze jak Tom Kaulitz widział w takim motłochu jak ja…. No cóż można śmiało powiedzieć, że mimo szczerej niechęci, którą darzyłam aktualnie tego idiotę, myślałam podobnie (zastępując słowo bożyszcze -playboyem)  w drugą stronę. Gdy wreszcie znaleźliśmy się wszyscy w pobliżu samochodów Zuza zarządała, żebym wracała z nimi, a gdy zaprotestowałam bo w końcu to był ich wielki dzień, roztoczyła wizję mojego powrotu autem wroga numer 1. Na co moją reakcją było natychmiastowe wskoczenie do limuzyny ( ale chcąc dać młodej parze trochę swobody, postanowiłam dotrzymać towarzystwa Tobbiemu- ochroniarzowi chłopaków, który aktualnie robił za szofera). Droga do zamku, w którym miało odbyć się wesele była dosyć zabawna ponieważ mimo przyciemnianej szyby dzielącej szoferkę od reszty samochodu, było dokładnie widać i słychać co Bill i Zuza robili  z tyłu, a ponieważ Tobias był osobą o niesamowitym poczuciu humoru więc szeptem komentował to co według niego zaraz młoda para miała zrobić nawet zaczęliśmy się zakładać o liczbę pocałunków i takie tam inne rzeczy, których podczas czterdziestominutowej jazdy trochę się uzbierało. Gdy dotarliśmy na miejsce ojciec panny młodej i ojczym pana młodego, którzy o dziwo mimo szczerej niechęci, jaką wujek Andrzej darzył Billa, znaleźli wspólny język i aktualnie kierowali wszystkich do jednej z sal gdzie miał się odbyć obiad i toast przy okazji komentując wyniki jakiegoś meczu. 
-Maja!- usłyszałam głos Mary gdy tylko weszłam do wcześniej wspomnianej sali
- o co chodzi? – zapytałam dziewczyny, która wyglądała na lekko poddenerwowaną
- nie mamy zespołu- szepnęła gniotąc materiał sukienki
- jak to nie mamy zespołu? To co my puścimy na pierwszy taniec i w ogóle do czego będą bawić się goście?- to właśnie ja i Mary zajmowałyśmy się oprawą muzyczną i wystrojem wnętrz podczas gdy Monica wraz z Georgem i Gustavem pilnowali Cateringu i innych aspektów organizacyjnych
- no nie wiem możemy puścić coś z płyty- powiedziała dziewczyna a ja spojrzałam na nią sceptycznie- serio? Nie mamy płyt ani odpowiedniego nagłośnienia- powiedziałam na co Mary zrzedła mina
- no to trzeba się pofatygować do domu po jakąś muzykę albo tradycyjny taniec będą musieli wykonać słuchając muzyki z ipoda
- to by było nawet romantyczne- powiedziałam przykładając palec do brody i udając zadumę
- co by było romantyczne?- zapytał znajomy głos i ostatni, który w aktualnym momencie miałam ochotę słyszeć
- patrzenie jak topisz się w tym jeziorze, które znajduje się w ogrodzie- powiedziałam przez zaciśnięte zęby nawet nie zaszczycając GO spojrzeniem
- Maja- Mary warknęła ostrzegawczo- zachowaj kąśliwe uwagi na później bo właśnie przyszedł mi do głowy genialny pomysł- powiedziała a my spojrzeliśmy na nią ze zdziwieniem
- Tom błagam, powiedz, że masz gitarę- powiedziała wlepiając oczy w tego pajaca
- no mam w bagażniku, miałem zostawić ją w domu ale nie zdążyłem
- ok elektryk czy klasyk?- zapytała
- w sumie to obydwa Gibson SG z próby i akustyk z wywiadu radiowego- powiedział
- kocham ciebie i twoje nie zorganizowanie- powiedziała dziewczyna i rzuciła się mocno zdziwionemu Kaulitzowi na szyję
- co. ty .planujesz?- zapytał powoli, wyswobadzając się z uścisku
- Znasz  Keitha Urbana? – zapytała z nadzieją w głosie
- tego od laski z Kill Bill? no raczej! W dodatku chajtnął się z laską, która grała w filmie, którego tytuł bardzo często pojawia mi się w głowie, zwłaszcza ostatnio… - wyszczerzył się jak ostatni kretyn a Mary zgromiła go spojrzeniem
- nie skomentuję twojej ostatniej uwagi, ale zagrasz  Only  You Can Love Me This Way podczas tańca Billa i Zuzy- powiedziała głosem nie znoszącym sprzeciwu
- ale…
- żadnych ale Kaulitz…

-Prosimy wszystkich do stołu- odezwał się głos mamy Zuzy, która starała się w miarę składnie ogarnąć wszystkich gości i rozpocząć część wznoszenia toastów, zwłaszcza, że pewien blondyn którego imię rozpoczyna się na G co chwila jakby nigdy nic sam częstował się ciastem znajdującym się na stole.

1 komentarz:

  1. Jestem pierwsza? Wehe! :D W ogóle czemu to takie krótkie i czemu Maja jest taka negatywna? Przecież nie uwierzę, że już nic nie czuje do Toma :d w zasadzie mógłby się zakręcić obok niej w ramach jakiegoś tańca, czy coś :D Takie moje skromne zdanie :D
    I byłoby miło, gdybyście dały radę pisać częściej :*
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń